Ja pier.dole co to za moda na podpalanie ogniska benzyną. 10 lat temu gdybym komuś zaproponował rozpalenie w piecu poprzez dolanie benzyny to by się w głowę popukał, a dzisiaj? Gość leje benzynę litrami, chlapie dookoła i wszystko jest ok...Ludzie są coraz głupsi. Takie coś rozpala się ropą, olejem (choćby spożywczym) i czymkolwiek czego proces spalania przebiega mniej dynamicznie, bo przecież benzyna do ch.uja wybucha.

Beagle ! <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

Myślałem, że puścili mu na tym jakąś sexi laskę do wiadomej czynności ewentualnie jakiegoś potwora, a on po prostu zobaczył świat jak simsów i to w kiepskiej jakości. Na tej stronce są filmiki z możliwościami demówki CyberSpace, która tak go zszokowała - riftaway.com

Mam dylemat - z jednej strony ich cholernie nie lubię, a najbardziej tego brodatego, bo prywatnie zachowuje się jak jakiś homoseksualista i akcentuje jak zniewieściały warszafffski sexy boy, a z drugiej to nagranie jest całkiem sensowne z wyjątkiem tego auta - wygląda nie najgorszej, ale obstawiam, że silników dla prawdziwych mężczyzn to tam nie ma.

Problem nie tkwi w cwanym pracodawcy, a w mentalności przeciętnego Polaka. Jesteśmy wychowani w jakimś śmiesznym kulcie extremalnego bogactwa zachodu. Każdy myśli, że przeciętny Niemiec czy Francuz to podciera się forsą, więc Polak daje lekki dyskont na ofercie względem ofert lokalnych to już jest heja, a na "polskie" i tak wychodzi mu kupa forsy. W czym więc problem? Ludziom się w mózgach wyłącza zmysł ekonomiczny albo go wcale nie mają. Już paru znajomych nawróciłem co do kwestii aut z zachodu. Pokazałem ile kosztuje wypasione, zadbane auto, bezwypadkowe z małym przebiegiem w DE i ile kosztuje w PL - dziwnym "trafem" nigdy ale to nigdy, a mobile i inne strony widziałem nie raz, nie spotkałem się z ofertą tańszą niż oferta w Polsce i nie wiadomo jakim cudem polskie oferty nierzadko dyskontowały najtańsze niemieckie o 10-15% kiedy patrząc na auto powyżej 2000 ccm musimy uwzględnić, że handlarz wybulił na nie 18,4% extra. Magia? Nie nie - wystarczy sobie zdjąć kryteria - przebiegu i bezwypadkowości, a zaraz dowiemy się z czego nasi handlarze "kleją" swoje perełki z zachodu. Podobnie z pracą - myślicie, że tam się ludziom w dupach poprzewracało i każdy siedzi w biurze jako księgowy czy prawnik? Jest tam pełno fizycznych jak i firm mniejszych czy większych, które bazują na taniej sile roboczej. Polacy wygrywają z konkurencją, bo rzucają śmieszne stawki nieuwzględniające właśnie potrzeb życiowych. Marża przedsiębiorcy procentowo się nie różni - tu biznes kręci się na tym, że Niemiec do bytowania potrzebuje tam np. 2 tys. euro na rękę, a polski przedsiębiorca zaoferuje takim gościom j/w po 1,2 tys. euro czyli jakąś 5'tkę z groszami na rękę i chłopaki są happy. Potem zdziwko, że każą im mieszkać w ruderze. No sorry, ale gdyby polski przedsiębiorca wynajął im normalne mieszkanie to cały czar dyskontowania lokalnych ofert by prysł. Czas się obudzić i przejrzeć na oczy. Oczywiście ja nikomu nie zabraniam jechać w świat zarabiać np. te 5 tys. zł na rękę, a przy okazji żyć jak menel, jeść konserwy i inny shit dla ubogich żeby tylko wrócić z jakimś sensownym zarobkiem, a nie tłumaczyć, że ponad połowę się przejadło i wydało na mieszkanie.

Weź ten opis wsadź w tyłek. CBR 1000, RSV4R, GSX-R 1000 i cała reszta moto mających około 180 HP to ultra szybkie zabawki, ale S1000 RR to jest inny wymiar przyśpieszenia - maszyna gnoi na ćwiartce nawet Haykę, która tyle lat była top motocyklem od wyścigów na kreskach. Podobnie spisuje się na torze. Porównywać można, ale to nie jest porównanie w stylu "hmm ciekawe co lepsze", ponieważ S1000 RR zgnoił już wszystko co się da. Ciekawy to byłbym gdyby przeciwnikiem było Panigale, a nie jakiś oklepany przecinak.

I to jest właśnie urok małej firmy - jednych wkur.wia taki brak profesjonalizmu, a dla drugich jest wymarzoną metodą na spędzanie większości dnia. W korpo gdyby facet przyszedł napruty to zaliczyłby rozwiązanie umowy bez okresu pyowiedzenia - sam słyszałem od znajomka kiedy jeszcze pracowałem w korpo, że był tam jakiś amator wódy, który tankował, ale na tyle lekko, że jeszcze chodził normalnie, gadał etc. Niestety ktoś go bardzo nie lubił, a w korpo gdzie każdy każdego pogania żeby być tip top o kogoś takiego nie ciężko, no i gość go zakablował i tamten zaliczył out po przebadaniu alkomatem przez HR'owca. Taki urok spółek zatrudniających tysiące ludzi Ja z kolei jestem pozytywnie zaskoczony spokojem szefa - ja pewnie dawno bym wypie.rdolił takiego typa.

Aż w taką swobodę odpalania to ciężko mi uwierzyć To nawet nowe lambo musi zakręcić parę razy zanim odpali. Myślę, że facet poza oczywiście sprawnym silnikiem, wzorową kompresją i dobrze wyregulowanym gaźnikiem - dolał mu do zbiornika jakiś uszlachetniacz podnoszący liczbę oktanowa paliwa - nawet castrol coś takiego produkuje.

No rzeczywiście nawyginał się jak akrobata uhuhu...Kiedyś kiedy klepanie w piłę na dworze było normą nastoletnie dzieciaki potrafiły np. strzelać nożycami, bo "trenowało się" dzień w dzień. Dzisiaj dla przeciętnego klepacza, ale w klawiaturę praktycznie wszystko jest wyczynem, bo samemu nie potrafiłby nawet określić punktu, w który chciałby trafić strzelając z miejsca, gdyż nogi ma wytrenowane tylko do siedzenia

Dymnąłbym tą na koniec nagrania, ale boję się że to może być japoński chłopczyk przed mutacją.

Fajne, ale ten facet jakiś karłowaty się wydaje

W sposób łopatologiczny facet wyłożył to co trzeba i tyle w temacie. Ludziom potrzeba takich aktywistów, bo akademickim gadaniem tylko odstrasza się ogół społeczeństwa, a na dodatek człowiek sam się jeszcze irytuje z powodu niewiedzy i ignorancji słuchaczy.
Życzę mu jak najlepiej.

Polać litrem benzyny i słuchać jak skwierczą w ogniu kocham rozprawiać się z ogrodowym dziadostwem w najprostszy sposób

Ach chciałbym to zobaczyć w Polsce. Szczęśliwa rodzina siedząca na tle błyszczącego jak psu jajca na wiosnę Passerati 1.9 tdi w kolorze berliński budyń (nie nie wcale nie jeździł jako taksówka - handlarz zapewnił).

Kiedyś była moda na bycie skejtem, potem emo, potem hipsterem, a teraz jakkolwiek byś nie wyglądał: jak c.ipa czy jak spoko ziomeczek z osiedlowej ławki - pełen lans (zakładając, że nie stać Cię na golfa III z gazem) zaliczasz będąc cyklistą. W stolicy jest o tyle ciekawie, że ludzie kupują jakieś fikuśne rowerki i nierzadko nie mają w tym przerzutek, więc zanim ruszą ten lansowóz spod świateł to ludzie w samochodach dostają gorączki, bo każdy kto w stolicy jeździł ten wie, że przekroczenie skrzyżowania to jedynie punkt do sukcesu, a jeżeli do domu czeka Cię ze 30 sygnalizatorów to wolałbyś nie stać na żadnym przez 3 zmiany świateł, bo jakiś szybki i wściekły rider rowera wyglądającego jak chopper zagwarantował, że na jednej zmianie zdążyło za nim parę aut. Nie dość, że w samochodach od cholery pierdół, które tamują ruch tocząc się spod świateł jak święte krowy (no bo on przecież przejechał już na zielonym, więc za przeproszeniem sra na kierowców za nim) to jeszcze trafi Ci się homo seksi boj na rowerze, który nie zna przepisów o ruchu drogowym i pcha się pod koła.