A tak na serio to pytanie jakie kolo ma aspiracje -> jeżeli chce być topowym fighterem to niech wykaże się np. z Shogunem.

A tak na serio to pytanie jakie kolo ma aspiracje -> jeżeli chce być topowym fighterem to niech wykaże się np. z Shogunem.

Stary tak jak i Ty nie znamy odpowiedzi. Teoretycznie dostrzegalne jest "echo" jakiegoś zjawiska na wzór wielkiego wybuchu, ale czy big bang był? Nie wiadomo. Istnieje teoria, że big bangów było więcej. Jedni teoretyzują, że w ogóle wszechświatów jest więcej, a inni, że nasz jest jedyny aczkolwiek cykliczny - big bang powoduje rozproszenie materii, która następnie tworzy poukładany wszechświat, który z czasem rozszerza się, traci swoją harmonię, a czarne dziury powodują jego destrukcję co w ostateczności kończy się kolejnym mega skumulowaniem energii, która wybucha tworząc wszystko od nowa. Jasne, że jest tu wiele pytań, ale dla mnie najbardziej istotny jest temat innych galaktyk i planet "zdatnych" do życia. Starożytni Egipcjanie wierzyli, że życie pochodzi z galaktyki Oriona (podobnie Aztekowie i wiele innych kultur), więc moje pytanie -> czy to tylko kit czy może jednak coś tam jest? Najlepsze jest to, że My współcześni ludzie nie odkryliśmy galaktyki Oriona od razu jako, że nie jest to jakiś ultrawidoczny punkt na naszym niebie, więc skąd by się im do cholery to wzięło, zamiast uznać za kolebkę życia np. gwiazdę polarną. Z resztą temat rzeka...sam mam swoją teorię co do przemieszczania się z planety na planetę (nie żadne tunele czasoprzestrzenne ofc), ale niestety moje wykształcenie z dziedziny fizyki opiera się na wiedzy licealnej + paru książkach i programach tv, więc nie chcę ośmieszać fizyków ani też samej dziedziny swoimi bzdetami. Ani ja nie mam dowodów na siłę sprawczą, która motorycznie wszystko rozkręciła ani Ty nie masz dowodów na to, że organizatorem jest Bóg, którego nie można notyfikować żadnym urządzeniem pomiarowym jako, że jego Wola wpływa na materię w sposób fizycznie niemożliwy do zidentyfikowania i sklasyfikowania.

Nienawidzę mało świadomych wierzących, a wręcz rzygam ateistami-idiotami. Wierzący jak i ateiści to w dużej mierze ludzie, którzy swobodnie przyjmują ten nurt "jak leci" dorzucając prymitywnej klasy indywidualne "nadinterpretacje" komentarzy różnego rodzaju autorytetów - przodowników wiary, ateizmu, naukowców etc. Odniosę się do Twojego wybitnego komentarza ->
1. Ktoś/coś Nas stworzyło - masz rację, można wlać do fiolki różne pierwiastki i ciężko wyobrazić sobie żeby kiedykolwiek samoistnie powstało z tego życie. Nie znamy reakcji chemicznej czyniącej "życie" w jakiejkolwiek formie. Tutaj analiza więc powinna skupić się na tematyce tego jaka siła fizyczna (skąd, przez co wywołana) lub kto dokonał takiegoż dzieła. Kolejna sprawa to ewolucja -> coraz większa liczba sceptyków stwierdza, że te 10-14 lat od Oreopitekusa nie wydaje się wystarczającym argumentem na pojawienie się istoty zdolnej do abstrakcyjnego myślenia i coś/ktoś musiało "grzebać" w DNA naszych przodków.
2. Kiedy widziałeś Boga podającego instrukcję? Pokaż mi jakąś instrukcję? Stary Testament czyli zbiór przekazów ustnych? A może Nowy Testament? A skąd go masz? Konstantyn Wielki - natchniony Wolą Boską na Soborze Nicejskim? A wiedziałeś, że całe życie był ateistą i pałał taką sympatią do chrześcijan jak Ty prawdopodobnie do muzułmanów? Chrzest przyjął zaraz przed śmiercią, bo śnili mu się rycerze z krzyżami na zbrojach.
3. Widziałeś kiedyś jakiś cud? Ja z cudów znam efekt placebo -> jest tak potężny, że w jednym z doświadczeń, które oglądałem w programie na discovery naukowiec posadził w pubie grupę studentów oszukując, że to całkiem inny test. Mieli w nagrodę piwa za darmo. Po 2-3h wszyscy wykazywali mniejszy lub większy stan upojenia alkoholowego -> nic nie byłoby w tym dziwnego gdyby naukowiec nie wyznał im, że połowa sali dostała piwo bezalkoholowe i sami wmówili sobie stan upojenia, a że ich mózgi znały ten stan to samodzielnie go wywołały. Słyszałeś o stygmatach? Sztuczka z dwoma bezbarwnymi substancjami - jedna np. na dłoni, druga na tępym nożu, które po zetknięciu zmieniają kolor na czerwień? To jednak cienizna -> zapomniałem, o który kwas dokładnie chodzi, ale jego działanie polega na tym, iż jako bezbarwna substancja wywołuje poparzenia i otwarte rany po 2-3h od użycia. Smarujesz sobie dłonie pędzelkiem, a za 2-3h nagle pojawiają Ci się krwawiące krzyże.
Powiedz mi co jeszcze powinienem Ci zreferować.

W sumie słuszny argument. Dodam 2:
1. dostępność broni dla "szarego" obywatela w niektórych stanach Ameryki wcale nie zmniejsza ilości przestępstw mimo, iż powinna wpływać na świadomość przestępcy w stylu "hej stary, uważaj, bo twoja ofiara może mieć broń".
2. prewencyjnie nie działa także kara śmierci dostępna w niektórych stanach Ameryki.
Podsumowując -> nie tędy droga żeby zapewnić większe bezpieczeństwo publiczne.

No co Ty nie powiesz...faktycznie Ci studenci politologii na kasach w Biedronkach to mit bez pokrycia! Dobre sobie Poza tym "pojęcie o pojęciach" to trochę masło maślane nieprawdaż? Studia to nie biznes i nie musisz mi tego tłumaczyć ok? Dla jednych biznes w postaci wiedzy jako takiej, bo jara ich dana dziedzina nauki sama w sobie(tzw. "naukowcy"), biznes w postaci wiedzy jako towaru, który potem można sprzedać, czy też biznes w postaci wiedzy połączonej z nabytymi podczas studiów kontaktami, a dla ambitnych -> renomą uzyskaną dzięki stażom, praktykom, a nawet klasycznej pracy. Co kto wybiera jego sprawa. Gdzie w moim komentarzu wyczytałeś, że wiedza ze studiów to czyste źródło do życia/przeżycia? Stwierdziłem tylko, iż student nie jest zobligowany do bycia mądrzejszym jeśli chodzi o wiedzę ogólną aniżeli maturzysta, gdyż jak wspomniałem w moim przykładzie student polibudy ma często zerowe pojęcie o historii.

No co Ty nie powiesz...faktycznie Ci studenci politologii na kasach w Biedronkach to mit bez pokrycia! Dobre sobie Poza tym "pojęcie o pojęciach" to trochę masło maślane nieprawdaż? Studia to nie biznes i nie musisz mi tego tłumaczyć ok? Dla jednych biznes w postaci wiedzy jako takiej, bo jara ich dana dziedzina nauki sama w sobie(tzw. "naukowcy"), biznes w postaci wiedzy jako towaru, który potem można sprzedać, czy też biznes w postaci wiedzy połączonej z nabytymi podczas studiów kontaktami, a dla ambitnych -> renomą uzyskaną dzięki stażom, praktykom, a nawet klasycznej pracy. Co kto wybiera jego sprawa. Gdzie w moim komentarzu wyczytałeś, że wiedza ze studiów to czyste źródło do życia/przeżycia? Stwierdziłem tylko, iż student nie jest zobligowany do bycia mądrzejszym jeśli chodzi o wiedzę ogólną aniżeli maturzysta, gdyż jak wspomniałem w moim przykładzie student polibudy ma często zerowe pojęcie o historii.

Bor mieszkasz w dużym mieście z dzielnicami "ludzi gorszego boga" jak to Peja kiedyś nawinął? Większość pobitych żuli to nie ich wewnętrzne niesnaski, a po prostu efekt pobicia przez margines społeczny. Dobrze wspomniano powyżej - wielu drechów robi sobie w ten sposób rozgrzewkę po nocach, gdy łapie ich zamuła pod blokiem, a umarł w butach jeśli jeszcze taki bezdomny sam się do nich nawinie z jakąś gadką czy prośbą. Samo w sobie to jest żałosne, bo większość dresów żyje na cienkim garnuszku mamusi i tatusia, a jeśli nawet mają robotę to też nie wyskakują zwykle dalej jak "operator taczki" ewentualnie awans na "operatora paleciaka", więc ich status społeczny minimalnie różni się od bezdomnego.

Jeśli masz tu mnie na myśli to uzasadnij gdzie widzisz błąd w mojej opinii.

Jeśli masz tu mnie na myśli to uzasadnij gdzie widzisz błąd w mojej opinii.