Widac, ze ten samobojca nie wzial kilku poprawek. Zeby uzyskac zamierzony cel nalezalo odstawic ta trampoline i skoczyc na glowke. Efekt murowany. My z grupa jako komandosi co weekend w ramach treningu skaczemy na glowe z orbity okoloziemskiej do ustawionej beczki z kiszona kapusta. Na poczatku trudno bylo trafic w srodek beczki, ale jak czlowiek pomyslal, ze musi tyle schodow zrobic by dostac sie znowu na orbite to zaczal kalkulowac. Wzielismy poprawki na wiejacy wiatr, ruch okrezny ziemi oraz pi er kwadrat gornej czesci beczki. Po kilkudziesieciu skokach uzyskalismy perfekcjonalizm i teraz skaczemy do mniejszych obiektow - obraczki slubne...

Ciekawe z czego zrobiony zostal ten garnek bo po takich eksplozjach nie zauwazylem zadnej dziury. Poza tym facecik ktory zalegal na tapczanie nie za bardzo sie wystraszyl. Mysle, ze to jednak jeden wielki fejk zrobiony specjalnie na potrzeby portalu milanos. Tak na serio to w tle puszczone zostaly odglosy pieczonego popcornu bo podobnie to brzmialo i tez dziur w garnkach nie zostawia.
Pamietam jak jeszcze sluzylem w GROM-ie to bedac u porucznika Zubka na imprezie z okazji wyeliminowania ze spoleczenstwa grupki ekstremalnych terrorystow zdetonowalismy na patelni w kuchni bombe atomowa. To dobiero byl wybuch i solidny grzybek. Pamietam, ze porucznik wprowadzil sie po wszystkim do szeregowego Antka Z. a zona nie miala juz czym bic niepokornego komandosa... Ale to bylo dawno temu. Teraz pracujemy nad dzialem plazmowym zeby sprzatnac ksiezyc oraz nad dzialem grawitacyjnym zeby ok. godz. 12 w poludnie zatrzymac ruch obrotowy ziemi. Tym samym zostaniemy bohaterami narodowymi i bedziemy w Polsce miec caly czas poludnie co za tym idzie
bedzie zawsze swiecic slonce bo zrobimy to w lato...

Znam Tadeusza. Byl kiedys tak jak ja na bardzo mocno obsadzonym miedzynarodowym turnieju Brek dens i elektrik bugi w Tokjo. Zajal tam trzecie miejsce za wspanialy uklad ktory mozemy i tutaj zobaczyc (0:05-0:48). Mialby drugie miejsce gdyby sie nie wywrocil i nie zlamal nogi. Musial jednak dokonczyc wystep ze zlamana noga i musze przyznac, ze bardzo dobrze mu to wyszlo zajmujac trzecie miejsce. O drugim miejscu nie bede wspominal poniewaz nie ma czego procz tego, ze gostek tanczyl z wypchanym plecakiem materialami wybuchowymi i na koniec swojego przedstawienia dla zwiekszenia szol zdetonowal plecak na sobie wiec drugie miejsce bylo puste. Nagrode odebral brat wicemistrza. Pozniej ja po swoim kreceniu na glowie gdzie wwiercilem sie na glebokosc kilkudziesieciu metrow pod ziemie odebralem swoja nagrode. Mercedesa SLR w ktorym rozkoszowalismy sie nagrodami dwoch pozostalych konkurentow - Czipsami i Kola...

Musze powiedziec, ze chlopaki za pozno zaczynaja ta sztuke... Osobiscie zaczalem trenowac po pierwszym w zyciu narobieniu w pieluche. Nastepne treningi przychodzily mi coraz latwiej i kiedy mialem 5 lat nauczylem sie pierwszej techniki uderzenia silowego z wykorzystaniem potencjalu "czi". Cios Wibrujacej Reki (CWR).
Opanowalem ja perfect w wieku szesciu lat i po kazdym uderzeniu CWR w klatke piersiowa przeciwnika odpadaly mu plecy na odleglosc ok. metra. Musialem jednak zaprzestac atakow tym sposobem poniewaz sparingpartnerzy nie nadrabiali z nicmi zeby krawcowa z pielegniarka mogla poprzyszywac plecy na swoje miejsce. W wieku osmiu lat nauczylem sie dwoch ciosow "apczagi" ktorym wbijam przeciwnikow w ziemie oraz "lol kik" ktorym kosze jakbym mial kose. Niestety, ale tez musialem zaprzestac tych atakow ze wzgledu na duze koszty wydobycia wbitego w ziemie przeciwnika oraz jak zwykle problem z nicmi do szycia przy uderzeniach lol kikiem...

Mamy tutaj przyklad ozywionej rozmowy kilku profesorow wyzszych uczelni z wyrozniajacym sie i pomalowanym na brazowo rektorem ktory z racji swojego tytulu (Profesor dr hab. inz.) ma najwiecej do powiedzenia ciekawych rzeczy. Kilkaset opracowan i skryptow spowodowalo, ze wybitny profesor czuje sie jak ryba w wodzie wsrod nizszych tytulem kolegow (profesorzy nadzyczajni). Mysle, ze gdyby kazdy wykladowca dawal taki przyklad swoim sluchaczom, to juz niedlugo dogonilibysmy rozwiniete kraje afryki. Coz pozostaje nam tylko czekac az neokids dorosna i zaczna polemizowac na wazne tematy na poziomie jaki zostal tutaj przedstawiony...

Juz to widze jak mowiacy pijanym glosem golab oznajmnia pasazerom, ze wlasnie wysiada na tej stacji. Po tym jeszcze podchodzi na chwile do jednego z pasazerow na gape i widac, ze ma ochote na jakies drobne - daremnie. Kiedy nic nie dostaje obrazony na caly swiat wychodzi. Pewnie sam nie mial biletu i jechal na gape. Cale szczescie, ze nie wjechaly do wagonu kanary bo by go zadziobaly...

Bardzo dobry film!!!
Widac, ze ten przebrany za kota jamnik (Dibo) jest na polowaniu. Przebrany jest tym razem za kota poniewaz wszystkie zwierzeta w okolicy juz go znaja i dlatego trzeba bylo zrobic taka zmylke. Dibo poprzez podciaganie na drazku w zwisie i przysiady ma wielka sile w lapach poniewaz jako pies mysliwski ktory ma za zadanie wypedzanie z nor roznych jego mieszkancow nie moze sobie pozwolic na chwile slabosci. W momencie kiedy uderzyl lapa o ziemie uwolnil tak wielka sile, ze zolw ktory byl w zasiegu ataku podskoczyl na tak duza wysokosc ktora niestety smiertelnie przerazila kobiete nagrywajaca to zdarzenie...
Byl to ostatni film Lucyny i przedostatni Dibo zanim nie kopnal sie miedzy oczy przez przypadek...