Pokażcie mi jeden z punktów lewicy, który jest logiczny i nie będzie miał odwrotnych skutków, do tego co głoszą. Np. podział środków produkcji przez państwo. Jak to osiągnąć, kiedy ludzie produkują różne rzeczy, a do tego usługi? Najlepiej przez podatki. Im więcej ktoś zarabia, tym więcej płaci podatku. Proste? No to wykonanie. Podatek liniowy się mieści, ten co zarobi milion zapłaci więcej (przykład red. Mazurka), ale temu co zarobił milion zostanie ponad 800 tys. zł, a temu co 10 tys. zarobi zostanie 8 tys. No to dodano progi podatkowe. Wg. lewicy najwyższy powinien wynosić 75%! A Francuscy komuniści poszli dalej w swoich pomysłach. Powyżej 1 mln dochodu podatek 100%. Czyli pensja maksymalna. Już widzę sławne osobistości, giga bogaczy, którzy potulnie pracują i oddają cały zarobek z powiedzmy 8 miesięcy państwu. Czyli ludzie naturalnie zaczną kombinować, jak nie płacić podatku. Do tego taki system generuje ogromną biurokrację, która kosztuje majątek. I z założenia że budżet dostanie ileś miliardów topnieje to o połowę, a do tego ludzie przestają pracować wydajnie, bo po co, skoro państwo zabierze, a jednocześnie zapewnia socjal każdemu. Dokładnie tak było za PRL, nie było bogaczy, bo nawet nie powstali. Ludzie wybitni byli skutecznie tłamszeni na starcie. No i mieliśmy marazm, lipne produkty, puste półki, syf i biedę.