4
Mój cyrk, moje małpy - odpowiadał dyrektor sierocińca w Giżycku Marek W., gdy był pytany o to, dlaczego tak, a nie inaczej traktuje podopiecznych. Dzieci były karane pozbawieniem ubrań, widzeń z rodziną, wyjść na miasto. W. miał też ciężką rękę - bił wychowanków. Straszył też więzieniem i wyzywał. "Gdy kogoś brał do gabinetu, wszyscy musieli opuścić piętro i zejść na dół. Później mówili, co się tam działo: szarpanie, ubliżanie, kopanie, wykręcanie rąk. Kazał o tym chłopakom nie mówić. - Bez świadków nic mi nie zrobicie. Nikt wam nie uwierzy - powtarzał"
Dodano: , wyświetleń 1013
#7 9 1915
Powiązane (0)