Widać że nie uczęszczasz na żadną sztukę walki.

Bo to nie jest walka tylko przedstawienie geniuszu.

Ja uczęszczałęm długo i namiętnie. Takie pokazy to nic trudnego. Atakujący nie działa na ślepo uderza trochę obok, albo przed, czsem troszkę wolniej. to pozwala partnerowi na efektowne podrygi. Coś takiego nie wymaga mistrzostwa - starczy 2 dowolnych adeptów ćwiczących 5-6 lat trochę choreografii i już. Oczywiście skuchy się zdarzają, ale jak widać nieczęsto. Podczas takich pokazów nawet uderzenia bywają markowane - starczy uderzyć z całej siły ale 10 cm w bok od pępka, partner w tym czasie lekko skreca tułów, jednocześnie delikatnie po łuku schodząc z lini ataku, i to co wygląda na uderzenie zdolne powalić słonia ledwo sie czuje. Najgroźniejsze kontuzje są na pokazach podczas łamania desek. zdarzają się wtedy gdy po wikuśnym wyskoku zamiast w deskę trafia się w palce albo wręcz w trzymającego dechę. Ci pajace powinni zademonstrować wyjmowanie zapałki z ust przez kopniecie z wyskoku i obrotu - bo to wymaga umiejętności

czlowieku z tego co wiem juz danwo powinno cie tu nie byc sory dziecko....