17
Do dramatycznych wydarzeń doszło w grudniu ubiegłego roku. Kamil Blada być może zawdzięcza życie 10-letniemu Miłoszowi z Radomska. Chłopiec po wypadku na autostradzie A1 zadzwonił na numer 112 i wezwał pomoc.
- Jechaliśmy we dwóch samochodem do Łodzi, odebrać teścia ze szpitala Barlickiego w Łodzi. W samochodzie był też pies, Burza. Przygotowaliśmy się do podróżny, ale warunki były bardzo ciężkie. To był ten pierwszy atak zimy, śnieg, wiatr… Wyjechaliśmy około 13, droga przebiegała spokojnie, trochę rozmawialiśmy. Autostradą A1 dojeżdżaliśmy już do Łodzi. Pamiętam, że minęliśmy znak Łódź Południe… I potem nie pamiętam już nic – opowiada Kamil Blada, ojczym Miłosza. - Nie pamiętam momentu uderzenia, nie pamiętam, że straciłem przytomność, że coś się ze mną działo. Później dowiedziałem się, że Miłosz zabrał mi kluczyki, bo wyszedłem z samochodu, żeby zobaczyć, co się stało i chciałem jechać dalej.
Jak się okazało, opel kierowany przez pana Kamila zjechał z drogi i uderzył w barierki. Kierowca stracił przytomność, z ust leciała mu krew, bo po uderzeniu przygryzł sobie język. W aucie był tylko 10-latek, który na szczęście wiedział, jak zachować się w tej dramatycznej sytuacji.
Dodano: , wyświetleń 1905