43
Autor podczas wizyty w lesie i zbierania grzybów, zauważył siedzącą sowę. Zbliżył się do niej lecz ta nie uciekła, dała nawet się pogłaskać. Autor czuł, że coś z nią nie tak i zabrał do weterynarza. Okazało się, że sowa ma złamane skrzydła i wymagała leczenia. Po około 4 msc. powróciła na wolność.
Dodano: , wyświetleń 6019
musti
ponad 8 lat temu
trzeba jeszcze dopowiedzieć że sowa skazana była prawdopodobnie na powolną śmierć głodową. Ze złamanymi skrzydłami nie mogła zdobywać pożywienia.. albo znalazł by ją jakiś drapieżnik.. tak czy siak jej dni były policzone.. ale miała szczęście.
Zastanawiam się jednak jak zachował by sie np jakiś myśliwy.. czy też udzieliłby jej pomocy czy może zabił by i wypchał i powiesił w pokoju jak inne trofea. Kiedyś widziałem film na którym myśliwi ratowali chyba młodą sarnę z wody.. godne podziwu ale potem pomyślałem że przecież za jakiś czas będą do niej bez litości strzelać i zjedzą ją.. Mam poważne wątpliwości że myśliwi są wielbicielami zwierząt.. Czy to nie tylko zalegalizowane zabijanie zwierząt w imię jakiejś regulacji populacji.. a wiadomym jest że natura często sama sobie radzi z takimi regulacjami.. to człowiek wprowadza to zaburzenie harmonii a ostrzały to tylko "lek na ból a nie leczenie"
horteksic
ponad 8 lat temu
Zgadza się, chwała mu za pomoc. Ale na drugiej strony czy ludzie myślą , że dzikie zwierzęta lubią głaskanie czy inne pieszczoty? Przecież taka sowa nigdy nie była dotykania w ten sposób i wątpię żeby sprawiało jej to przyjemność, to nie kot ani pies.
musti
ponad 8 lat temu
@horteksic: po pierwsze zwierzęta znają i lubią dotyk bo mają kontakt z inną sową chociażby w gnieździe. Ale głaskanie dzikiego wystraszonego zwierzęcia a dokładnie kontakt przez dotyk który nie boli zwierzęcia powoduje że zwierzę oswaja się z obcym i nie stresuje sie tak mocno bo wie że ten ktoś nie jest drapieżnikiem który np chce ją zabić i zjeść. Widać jak przy pierwszym kontakcie sowa otwiera dziób.. to ze strachu.. nie wiedziała co ją czeka. Ale szybko się uspokoiła ponieważ to głaskanie nie bolało a może nawet było przyjemne dla niej toteż się nieco oswoiła z tym dotykiem i człowiekiem. Gdyby facet tylko stał nad nią, albo wziął na ręce od razu to sowa by była przerażona i może resztką sił broniła by się jakoś. To tak jak do obcego psa.. nie podchodzi się i nie bierze na ręce.. najpierw daje się mu powąchać dłoń potem delikatnie się go dotknie w głowę a potem jak pies się oswoi i zrozumie że nic mu nie grozi można śmielej pogłaskać. Tak postępuje się z każdym zwierzęciem i gość co ratował sowę o tym wiedział
musti
ponad 8 lat temu
piękna jest.. chwała temu co nie był obojętny na jej los i że domyślił się że potrzebna jej pomoc