Cóż, paralizator, gaz w oczy i do ust, pare pał przez dywanik samochodowy, zwichnięcie obu kolan. Około minuty powinno to trwac, żeby brudas poczuł, że robi błąd,że żyje. Brawo Panowie z Policji Słowackiej. Tylko nie bawcie sie już w nadmierny humanitaryzm wobec cygańskich brudasów.

Dzieci, waszym kolezankom też urosną. Jak skończycie podstawówkę...

Dawno, dawno temu. Jak wiekszośc z Was skakała z jajka na jajko to Janusz Józefowicz zrobił taki naumer w musicalu Metro. W 1993 roku w Polsce. Dodam ,ze scena miała wysokośc 3 pięter. A to cos ze światłem, ty niedouczony matole, to ultrafiolet. Żenada dziecko...

A gdzie jest GROM, gdy polski obywatel jest zagrozony przez kacapskiego niedzżwiedza?

Bingo! Genialne ))

Cóż. Młodziez gimnazjalna. Prymitywy, chamy, prostaki. Brak słów. Cisną się na usta inne inwektywy ale nie mam ochoty dorównywac autorom filmu.

Czarnuchy, próbując się zaadoptowac do świata białych, przyjęły niektóre zwyczaje. Ale nie do końca zrozumieli. To jak małpa paląca fajkę. Powinien dostać maczetę, która posłuzyłaby do obrzędu przejścia. Powinien przynieść głowę białego Bwana z sąsiedniej ulicy i zostać przyjętym do plemienia...

Jego laska nosi pewnie białe kozaki na dysku w remizie. Wieśniaki rulez! Żenua...

Wiejskie dziewczyny z wiejskiej zabawy, granatem od pługa oderwane. Wszystkie pozycje w cieniu płota, pokaza jak przyjdzie ochota. Żenujacy ten filmik...

Cholerny polaczek przyjechał z dziadowa i komentuje, frustrat pieprzony. Jak jet tak kijowo to po co zes pojechał rodaku-ciemniaku? NIech ci ta gruba osunie flaczka to sie odpręzysz i agresor minie pajacu z polaczkowa dolnego w Pcimiu górnym...

Ciapaci, paparuchy, czarnuchy, cygaństwo, viety, ormianie. Coraz więcej tego bydła na naszych ulicach. Tylko zdecydowany sprzeciw, zaawansowana pomoc państwa dla młodych rodziców oraz ustawa o nakazie utrzymania czystości rasowo-kulturowej, pomoze nam w walce z tymi bydlakami.

Wiochmeni i Wieśmaki

Jaaaa!!! Jakie dresiory! Adzidas albo Muma. Kosmiczna kolorystyka.

Bobby jest zdrobnieniem od Robert. A Bob to Bob. Lingwiści z gimnazjum...