Kiedyś na dyskotece fiknął sobie do mnie jeden gostek, a ze umiem kung-fiu, hakate, hanuka i ping-ponga przyfasoliłem mu z dokladnie takiego samego kopa... wywaliło go w powietrze przeleciał przez kratownice i zrobił dzirę w dachu mój wujek który akurat pilotował boeinga tez go widzial, poczatkowo wszyscy twierdzili ze to ufo, bo wszystkie radary go pokazały, było o tym głośno nawet w cnntn i całej telewizji, biedak wyleciał ponad atmosferę poza-ziemską i do dzis tam lata, podziwiajac nas z góry, dotychczas okrązyl ziemie 72817291283 razy naszczescie czasem sobie złapie w locie jakiegos ptaka którego usmazy na grilu, bo w przeciwnym razie biedk by z głodu umarł...

Kiedys skakalem do basenu ale nie dostarczalo m to zadnych wrazen nawet jak nie bylo w nim wody, dlatego opatentowalem specjalna katapultę która wywala mnie w kosmos, przelatuje przez cały uklad sloneczny i wpadam na planete kariotyp która w całości zalana jest wodą, no moze w 99.9% bo w jednym miejscu planety jest stały ląd odkryli go ponoc wikingowie, z obeliskiem i ansterniksem na czele dodam ze to ja jestem drugim ziemskim obywatelem który stanął na tym lądzie nazwalem go na swoją cześć wełlandia, zbudowalem tam swoją wille i oczywiscie katapulte która mnie wystrzeliwuje spowrotem na ziemie jakby ktos chciał skorzystac bardzo zapraszam Trzeba miec tylko porcelanowe zeby zeby muchy sie nie kleily...

Najgorzej bylo uciec z Alcantatasianus na planecie małp, dostawaliśmy miskę piasku i butelkę małpiego mleka 1 na miesiać... wieźniowie byli strasznie zmeczeni i glodni, raz opracowalismy plan ucieczki: ja udwałem rannego a kolega zaczail sie na malpiszona gdy ten wszedł do celi oberwał po głowie pilką jabulani którą ukradlismy kiedys na jednym z meczy mundialowych, jak widac przydala nam sie do czegos... przebralismy sie w ciuchy zguszonego malpiszona ja ubralem jego spodnie a kumpel ubral koszule.. tym oto sposobem niezauwazeni przez nikogo opuscilismy mury wiezienia przechodzac kolo straznikow którzy niczego nie podejrzewali... Gdyby czasem dali nam sie ogolic to by moze nas poznali a tak mysleli ze ida ich znajomi z pracy hehe czyz to nie byla spektakularna ucieczka?

Sam kiedys byłem chearleederem i pamietam jak na 18-stce mojej kumpeli chcialem zatanczyc Wypiliśmy bimbru z ropy najedliśmy sie wosku ze świeczek i zapiliśmy to benzyną bezołowiową mówię wam dostaliśmy takiej bani ze szok, tańczylem na jednej ręce nosem dotykając sufitu, w drugiej ręce na jednym palcu trzymalem kajak utrzymując równowagę trzymalem go w pionie, nogi mialem zwiniete jak kokardka, na nich trzymałem wóz cięzarowy tzw gruszkę która wypełniona betonem potrzebnym do zalania jakiejs czarnej dziury w naszym ukladzie słonecznym... w pewnym momencie zachwialem sie i kajak spadł zapomniałem ze w nim siedział kumpel który mało co pamieta z tej imprezy, twierdzi jedynie ze bola go wszystkie kości nie wiedzieć czemu.... Natomiast gruszka z betonem b2 tez sie wywróciła i zamiast zalac czarna dziurę zalala nam cale mieszkanie... oczywiscie nikomu sie nie spomnialo zeby od razu to sprzatnac, wszyscy zasneli w tej mieszance cementowej a gdy rano sie obudzilismy trzebabylo nie jednego kolegę wykuwac z betonu ech co to za byla impreza, do dzis wszyscy mnie podziwiaja za ten taniec i nikt nie wie jak ja tego dokonałem

Dobry Bity też ma dobre "Doors Open"
i akcja na końcu. szkoda że u nas taż rzadko można taki ludzi spotkać

Filmik nie działa ale opowiem wam moją historie
Kiedys robilem zdjęcia na weselu aparatem z lampą palnikową, niestety nie bylo wtedy takiej technologi która to wszystko (tak jak teraz) miescilaby w komórce wiec trzebabylo se jakos radzic... Miałem butlę gazową aparat harmonijkowy, a palnik z lampy błyskowej nad aparatem... na chwilkę przed zrobieniem fotki puszczalem gaz, i w momencie klikania na migawke wywolywalem iskrę która zapalala palnik. Płomien buchnął i fotka wychodzila cudna Zawsze sie troche balem robic zdjęcia w derwnianych budynkach albo w stodolach, bo raz jedna puscilem z dymem... zresztą zdjecia mozna zobaczyn na ty-tubie Dobrze wracajac do tematu bylem na tym weselu i w momencie gdy mialo pasc symboliczne TAK zrobilem fotkę, zapomnialem jednak ze nie zakręcilem butli a gaz sie ulatnial... jak pierdyklo to wszystkim sie wlosy zajęły, a welon pani mlodej w momencie sie spalil... Wiec po kolei wszyscy zaczeli wybiegac z kosciola... kazdemu sie palily wlosy nawet łysym... na zewnatrz juz stała straz pozarna lataly helikoptery z baniakami pełnymi wody polewali nas, ale ludzie tak panikowali, byli wszoku zaczęli rozbiegać sie na wszystkie strony swiata, podpalajac wszystko co napotkali na drodze... Cały miesiąc straz miala pełne ręce roboty, eh tego wesela nikt napewno nie zpomni

Sam jestem beatboxerem... tylko ze ja znam jeszcze kilka dodatkowych dzwiekow... ten gostek umie zaledwie 1/10 tego co ja umiem... dodatkowo potrafie wyciagać głosy z uszu do których wciskam wuwuzele wedy jak beatboxuje i trąbie na wuwuzeach to jest dopiero efekt... Przedtym jeszcze najem sie grochówki i mozna puszczac bąki dłuższe, krótsze, takie z wiekszym cisnieniem i takie z mniejszym kazdy rodzaj bąka daje inny dzwiek... Warto tez przed beatboxowaniem wciagnac do siebie powietrze, na zasadzie polykania, albo jesli ktos tego nie umie to napic sie czegos gazowanego wtedy mozna dodakowo jeszcze bekac, potęgując efekt beatboxu Spróbujcie tak jak wam opisałem a napewno zrobicie wiekszą karierę niz ten gostek z filmiku

Kiedys jak u mnie na czomolungmie zabraklo prądu, to byla dopiero tragedia... Bizony mi uciekły z zagrody bo pasterz nie miał prądu... kury zaczely chodzic do tyłu a strusie waliły głową o beton myslac ze to piasek... Normalnie cuda sie dzialy ja sam nabilem se kilka guzów szukajac agregatów ale niestety jak póznej sie okazało nie mialem wungla słonecnego zeby je uruchomic... wkońcu sie wkurzyłem zadzwoniłem do herkulesa, dałem mu 2litry mleka i powiedzialem idź stary pogadaj z heliosem zeby dał mi troche słońca bo nie mamy prądu, ten bez namysłu ruszył w pogoni za rydwanem heliosa... Gdy go wkońcu dogonił, a zadna próba negocjacji nie pomogła, herkules oklepał mu dyńkę i wytargał mu jedno koło z rydwanu... Teraz biedaczyna jeździ tylko na jednym a drugie zawiesiłem ze nad moją hacjendą na czomolungmie Teraz juz wiecie dlaczego dni są dłuższe Bo helios jeździ na jednym kole

Kiedys wystartowałem w zawodach na pobicie jakiegos rekord ginesa... W zawodach brał udział jeszcze słynny rekordzista chuck morris... Miałem stracha ze pobije mnie ale tez umiem kung-fu i znam jeszcze lepsiejsze ciosy niz on, np 123 cios kung-fu to: zmęczyć przeciwnika ucieczka naszczescie nie musialem go stosowac bo bym tylko ośmieszył chucka... Wracajac do tematu... bralismy udzial w dyscyplinie kto dalej popatrzy... Chuck morris zerknął tak daleko ze jego jego wzrok przeleciał całą ziemię na około i zobaczył wlasne plecy... normalnie zostałem w szoku... Ale nie dałem się ja zerknąłem w kosmos... widziałem jego granicę a nawet popatrzyłem metr dalej zobaczyłem tam takie rzeczy o którym sie zadnym astronomom nie snilo... do dzis spisują o tym encyklopedie... Dostałem propozycję pracy w NASA ale wiadomo odrzucilem ja... niech budują sobie te teleskopki ja tylko chcialem pobic rekord ginesa co mi sie udało...

Byłem na takim zebraniu, reprezentowłem mieszkanców ksiezyców saturna, my tez mamy podobny problem, drzewa nie chca nam rosnac, ziemniaki, czosnek i cebula tez, wiec opatentowaliśmy specjalna technologię pozyskiwania pozywienia z pyłu kosmicznego, wiem ze to tajemnica ale uchylę wam nieco rąbka tajemnicy, polega to mniej wiecej na tym że w momencie jak przelatuje obok nas chmura to otwieramy taką ogromną siatkę która wyłapuje ten pył, następnie strzepujemy go do beczek po ropie, dodajemy troche materi pozakosmicznej i na małym ogniu (mieszając w obie strony jednocześnie) gotujemy to przez kilka godzin... Po czym otrzymujemy gotowy "dopalacz" cos w stylu napoju galów z bajki asterix i obelisk albo sok z gumijagód, taki jeden dopalacz wystarcza na kilka tygodni... A wy ziemianie macie tyle drzew tyle roslin, macie ropę benzynę i jakies on-verwa i nie umiecie z tego zrobic nic do jedzenia ilez ludzi u was głoduje... a wystarczyłby dobry patent...

Sam brałem udział w bitwie pod grunwaldem... Mieliśmy dobrą stal i dobrych kowali którzy wyrabial z niej miecze, dobry polski produkt to byla podstawa sukcesu... Zakon krzyżacki handlował wtedy juz z chinami sprowadzajac ich produkty na swoją ziemie wyposażajac w nie swoje wojska, chińskie miecze pękały kruszyły sie niejednokrotnie po pierwszym starciu z mieczem polskiego wyrobcy... Jednemu krzyzakowi jak przyfelezowalem to od razu miecz mu sie posypał... A zbroje tez mieli z chin wtedy jak biedak zostal bez broni i chciałem go przebić swoim pieknym dwuręcznym mieczem on zaproponowal: "zlituj sie panie nademna a oddam ci mój samochód ałudi a3" wiec na zasadzie takiego ukladu polowa krzyzaków juz na wstępie sie wycofała, kolejna polowę, wybiliśmy, reszta uciekła z pola walki a my odjechaliśmy pięknymi limuzynami Ech to były czasy

tak mi się zdaje że welniokpowraca to kiep po prostu obydwoje mają zryte myśli bo się za dużo hanny montany naoglądali i nasłuchali się justina biebra

Ja gram w morskiej orkiestrze podwodnej... tam dopiero jedziemy z muzyką... ja tnę drzewo na cyrkularce, kumpel spawarką wydobywa niesamowite dźwięki, kolejny zas ciagnie kota za ogon a ten miauczy, inny zaś puszca bąki po tym jak najadł sie grochówki... jest super... narazie nie wydaliśmy zadnej płyty ale jesteśmy na dobrej drodze... Trwaja własnie rozmowy z muzic mtfi nad wydaniem naszej płyty ale zaden z nich nie umie plywac i boja sie zejsc pod wode by tego posluchac... Mam jednak nadzieje ze kiedyś przelamia tę bariere strachu i swiat usłyszy nasze granie... tak na marginesie szukamy, 2 perkusistów 1 z mocna głową a drugiego co by go walil młotem po głowie

Gosciu śpiewa hwdp, jp itd itp, wyjdzie na ulice, ktoś oklepie mu dyńkę, ukradnie mu fona, zgwałci jego siostrę i gdzie taki typ w pierwszej kolejności się zgłosi??? Co zrobi? Własnie na policjię poleci przed tym jednak na ulicy bedzie krzyczał POOOOLICJA RATUNKUUU!!! Policja biją mnie!!! Policja Okradają mnie!!! Niestety policja nie powie mu: dobrze ci tak, masz za swoje, czego teraz od nas chcesz??? Bo nie może tego zrobić... A szkoda...

Ja gram w morskiej orkiestrze podwodnej... tam dopiero jedziemy z muzyką... ja tnę drzewo na cyrkularce, kumpel spawarką wydobywa niesamowite dźwięki, kolejny zas ciagnie kota za ogon a ten miauczy, inny zaś puszca bąki po tym jak najadł sie grochówki... jest super... narazie nie wydaliśmy zadnej płyty ale jesteśmy na dobrej drodze... Trwaja własnie rozmowy z muzic mtfi nad wydaniem naszej płyty ale zaden z nich nie umie plywac i boja sie zejsc pod wode by tego posluchac... Mam jednak nadzieje ze kiedyś przelamia tę bariere strachu i swiat usłyszy nasze granie... tak na marginesie szukamy, 2 perkusistów 1 z mocna głową a drugiego co by go walil młotem po głowie