Nie spodziewał się, że zginie od kuli armatniej (której tam i tak nie było). Znalazł się w zasięgu wybuchu prochu.

Mój mechanik miał zupełnie inne zdanie na temat tych silników. To kilka lat temu było, ale miał o nich dobre zdanie. I to było jeszcze jak nie były zmodernizowane (łańcuch zamiast paska) i chlały mnóstwo oleju. Sam miał wtedy golfa 1.4 w najmocniejszej wersji 160 kucy ( z tego co pamiętam) kupionego w salonie i złego słowa o nim nie mówił. Mówił tylko o częstej zmianie oleju i sewisowaniu tak jak trzeba.

Ostatnio miałem takie samo wrażenie, że samolot po prostu stoi w miejscu. Taką sama perspektywa jak tutaj.

Ten szczur z kotami, z którymi ja miałem do czynienia, nie miałby zbyt wiele do gadania. Jeden to przynosił szczury większe od siebie.

Bardzo ładnie. Twarz roztrzaskana

Prawko do zabrania. Albo jechał starszy pan, albo jakiś młokos. Któż inny jeździ sejczakiem? Zapomniałem o dostawach pizzy.