@Bambooo: Słuchaj kolego z tymi urządzeniami to się dyma prostych ludzi, bo panuje niewiedza. Masz rację, ale sam widziałem tydzień temu jakoś koło 1-2 w nocy na wylocie z WWA w stronę Łomianek jak cwaniaki z policji suszyli laserem przez szybę, bo było zimno. Wszystko jest w instrukcji urządzenia i poza szybą, czy kątem ustawienia jest jeszcze wiele "ale". Wiedziałem kiedyś debili co suszyli laserem podczas mgły, a każde ze znanych mi urządzeń zgodnie z ich instrukcjami nie nadaje się do pomiaru przy takich warunkach pogodowych, podobnie z resztą przy znacznych opadach czy to śniegu czy deszczu. Problem w tym, że jeżeli złapie Cię taka zabawka to nic im nie udowodnisz, no chyba, że tam mieszkasz to ok, bo jeżeli jedziesz np. nad morze na wakacje i gdzieś w trasie palną Ci fotkę to nie masz jak udowodnić, że nie było tablicy informacyjnej czy choćby urządzenie było bez homologacji. Na ewentualną rozprawę w sądzie oni już będą mieli wszystko przygotowane. Dlatego to co napisałem powyżej przydaje się jako wiedza głównie przy urządzeniach do pomiaru ręcznego gdzie powinieneś od nich otrzymać legalizację pierwotną (dopuszczenie urządzenia), wtórną (okresowy przegląd) i instrukcję obsługi, aby zweryfikować czy sytuacja, w której dokonano pomiaru wedle instrukcji kwalifikuje się w ogóle do potraktowania jako prawidłowo wykonany pomiar. Różne myki widziałem np. na 10 laserów tylko 1 miał robiony legalizację wtórną i to jego dostarczano na rozprawy choćby. Dlatego podstawa to zrobienie zdjęć telefonem wszystkim w/w papierom i tabliczce znamionowej urządzenia. Najlepsza sytuacja to gdy masz zamazane numery na tabliczce - nie wnikając czy ktoś to zrobił z premedytacją - po prostu oświadczasz im, że nie wiesz czym dokonali pomiaru, bo urządzenia nie można zidentyfikować i tyle, jeżeli nie wymiękną i będą chcieli się sądzić to robisz fotki i myślę, że w sądzie będą mieli ciężko przebić argumenty z owych dowodów.