hehehe

Piękną postawą to popisał się David Purley, kiedy to jego kolega z zespołu uległ wypadkowi i jego bolid stanął w płomieniach.
Służby porządkowe stały i się patrzyły a on zatrzymał bolid złapał gaśnice i ratował życie przyjacielowi lecz ogień był tak duży iż nie udało mu się wyciągnąć kolegi.
Było to podczas Grand Prix Holandii w 1973 roku.

szkoda tylko, że we współczesnym świecie taka reakcja jest uznana za wyczyn a nie za rutynę

Zwykła reakcja normalnego człowieka, tym bardziej że nie był to żaden rankingowy wyścig...

tym bardziej ze to byly testy a nie wyscig.

I to właśnie jest piękno sportu, kiedy widzimy,że komuś dzieje się krzywda to nie ciśniemy myśląc"jego strata" lecz stajemy i pomagamy...chciałbym by zawsze tak było w sporcie...